OSOBOWOŚĆ LEKARZA JAKO CZYNNIK PSYCHOTERAPII
Ktokolwiek chce być psychoterapeutą, a powinien nim być każdy lekarz, musi sobie uświadomić prawdę, iż w jego własnej osobowości tkwią warunki powodzenia u łoża chorego. Teoretyczna znajomość metod psychoterapii na nic się nie zda, jeśli z osobowości lekarza nie będzie promieniowała i spływała na chorego swoista siła sugestii. Wielu empiryków uważa, że siła ta jest nieuchwytna metodologicznie i naukowo. Mesmer przypuszczał, że od lekarza ku choremu przepływa ?fluid”, ?magnetyzm zwierzęcy”, a więc coś w rodzaju fal szczególnie subtelnych. Przypuszczenia takie są równie bezpodstawne, jak przyjmowanie istnienia tajemnych, niematerialnych promieniowań, spływających rzekomo na chorego. Ze stanowiska klinicznego stwierdzić trzeba, że stosunek między lekarzem i chorym niczym nie różni się od istoty stosunków międzyludzkich. Człowiek nigdy nie żyje w odosobnieniu i zawsze podlega wpływom środowiskowym, wśród których sugestie innych ludzi odgrywają w warunkach życia społeczno-towarzyskiego naczelną rolę. Istotą tych oddziaływań jest drugi układ sygnalizacyjny, toteż ? jak wkrótce zobaczymy ? słowo jest podstawowym nośnikiem wpływów sugestywnych. Wielcy praktycy psychoterapii, wszystko jedno czy lekarze, czy znachorzy, stosują sugestie bezwiednie, empirycznie i nie zawsze uświadomiają sobie, w czym leży ich niezwykłe powodzenie. Przypuszczają oni, że oddziaływanie na chorego jest związane ściśle z indywidualnością lekarza, nawet jako cecha wrodzona, której się nie można nauczyć, którą trzeba już z góry posiadać jako talent. W twierdzeniu tym jest tylko cząstka prawdy. Istotnie lekarz może tylko do pewnych granic przyoblekać swoją osobowość w jakieś maski i pozy w myśl jakichś metod. Ostatecznie zaś musi zachowywać się wobec chorego zgodnie ze swym charakterem, ze swą indywidualnością, ze swym światopoglądem, ze swymi manierami. Najlepiej wywiązuje się ze swych zadań, jeśli osobowość jego już z natury jest taka, jakiej spragniony jest chory. Wtedy lekarz nie potrzebuje narzucać sobie przymusu i grać komedii. Jego osobowość jako taka daje rękojmię powodzenia. Nie wynika z tego jednakże, aby zdolność wypromieniowywania sugestii miała być tylko ?sztuką”, umiejętnością praktyczną, darem szczególnym. Przeciwnie ?sztuka” ta może być i nauką. Umiejętność ta może być przedmiotem badań. Z pojęciem sztuki bynajmniej nie kłóci się możliwość podpatrzenia, naśladowania, nauczenia się, nabycia wprawy. Podpatrzyć, na czym polega pewna umiejętność praktyczna, to zrobić pierwszy krok ku metodologii. Zasady postępowania praktycznego dadzą się opisać, zanalizować, ująć w pewne zasady metodyczne. Zobaczymy też, że ze stanowiska układu korowo-trzewnego stosunek lekarza do chorego traci cechy mistycznej tajemniczości i staje się zjawiskiem naukowo uzasadnionym.
Nie można zaprzeczyć, że niektórzy lekarze istotnie mają szczególne warunki i zdolności psychoterapeutyczne. W pewnej mierze każdy lekarz może jednak przyswoić sobie zasady postępowania psychoterapeutycznego i rozbudować w sobie te cechy osobowości, które sprzyjają wywieraniu wpływu sugestywnego. W okresie panowania indywidualizmu w medycynie kładziono szczególny nacisk na ścisłość stosunku między lekarzem i chorym. Porobiono też pewne spostrzeżenia, które nie powinny pójść na marne i zatracić się w dobie panowania kolektywizmu. Medycyna uspołeczniona dotyczy zakresu i zasięgu zdobyczy naukowych. Demokratyzacja i upowszechnienie lecznictwa nie powinny wpływać ujemnie na treść pracy lekarza. Przeciwnie, ta treść powinna ulec udoskonaleniu i wzbogaceniu, a nawet uszlachetnieniu. Lekarz pracujący w instytucjach lecznictwa uspołecznionego powinien być doskonalszy od swojego kolegi z czasów kapitalistycznych, gdyż wyzbył się pierwiastka chciwości w stosunku do chorego. Chory zajmuje go nie jako źródło dochodu, lecz jako przedmiot obowiązku społecznego i jako zagadnienie naukowo-lekarskie. W tych warunkach stosunek do chorego i chorego do lekarza zyskuje na czystości. Dlatego mamy prawo powiedzieć, że treść pracy lekarza w ustroju sprawiedliwości społecznej nie tylko nie ubożeje, lecz przeciwnie, udoskonala się i szlachetnieje. Dawno już zwrócono uwagę na to, że zespół uczuć, jakimi chory darzy ?swojego” lekarza, jest w pewnej mierze podobny do stanu zakochania. Chory znajduje się pod urokiem lekarza, zdaje się nie widzieć w nim wad tylko same zalety, ufa mu bezwzględnie, uważa go za najbieglejszego ze wszystkich, na jego widok czuje się bezpieczny, spokojny, jego słowo ma działanie magiczne, czasem wiara w jego nieomylność i mądrość czyni z niego jakąś istotę wyższą. Analiza stosunku chorego do lekarza, nakreślona tu w paru przykładowych rysach, zdaje się wskazywać na inną jeszcze cechę pokrewieństwa ze stanem zakochania. W stosunku tym lekarzowi przypada rola jakby erotyzmu męskiego, a choremu, bez względu na jego rzeczywistą płeć, rola żeńska. Chory jest tym, który się podporządkowuje, jest bierny, odbiorczy, posłuszny, uległy, ustępujący ze swego. Przeciwnie lekarz musi być zdobywczy, imponujący, wzbudzający wiarę i zaufanie, czarujący, silny, odważny, energiczny, przewyższający wszystkich innych swą siłą i mądrością, pełen inicjatywy i aktywności, nie dopuszczający sprzeciwu ani wątpliwości, sam za wszystko odpowiedzialny, zdolny wszelkie niebezpieczeństwa zażegnać, niezłomny.
Te tutaj ogólnikowo wyliczone zalety kojarzą się ze sobą w najrozmaitsze odmiany osobnicze, których typy dadzą się ująć jako sylwetki lekarzy praktyków, obdarzonych właściwościami psychoterapeutycznymi (Schultz). Wybór jednego z tych typów zależny jest, podobnie jak to w życiu bywa, od upodobań, charakteru, indywidualności i poglądów chorego, ale również i od przypadku. Przypadek sprawia, iż chory zetknie się z lekarzem, który mu najbardziej odpowiada, który najlepiej na niego działa, który wzbudza jego największe zaufanie. W warunkach wolnej praktyki rozstrzygającą rolę odgrywają takie czynniki, jak sława, rozgłos, moda, owczy pęd, reklama. W ustroju sprawiedliwości społecznej tę samą rolę odgrywają raczej takie czynniki, jak skierowanie chorego do właściwego specjalisty, dobre imię pewnej instytucji lecznictwa, sława zespołu lekarskiego danego szpitala itd. Ale i w tym ustroju osobnicze zalety poszczególnych lekarzy mają ogromne znaczenie psychoterapeutyczne. Na przykład:
Wpływ psychoterapeutyczny, który roztacza typ lekarza naukowca, typ profesora, uznanej powagi, specjalisty, capacitas, znany jest dobrze. W jego obecności chory czuje się mały, sam przez się słaby, zagrożony, bezsilny. Bezwzględna wyższość takiego lekarza nad chorym, jego sława i uznana mądrość dają choremu uczucie bezpieczeństwa, uspokajają, wlewają wiarę poprzez zaufanie. Chory ma uczucie, że może się temu lekarzowi oddać z zamkniętymi oczyma, że musi mu być posłuszny bez najmniejszych wątpliwości. Żaden lekarz nie może dorównać w oczach chorego takiej powadze. Są znane nam dobrze typy chorych, którym potrzebna jest taka osobowość lekarza, aby się czuli bezpieczni i aby ich zdrowie w rzeczy samej doznawało poprawy.
Zupełnie odmienny jest sposób oddziaływania typu lekarza flegmatyka, wygodnego, trzeźwego, ?wujaszka”, który niczym się nie przejmując spokojem swoim, swoją rutyną, swoim pogodnym stosunkiem do chorego rozsiewa spokój i poczucie pewności. Dodatni wpływ takiego praktyka jest korzystny dla natur nerwowych, przewrażliwionych, życiowo niepewnych.
Inną znowu atmosferę psychoterapeutyczną rozsiewa dookoła siebie typ lekarza polipraksysty. Związany on jest z temperamentem hipomaniakalnym. Niewyczerpana energia, potrzeba ciągłego działania, liczne zabiegi, szukanie posmaku sensacji, żywa wymowa, wciąż nowe pomysły, inicjatywa i potrzeba organizowania wciąż czegoś nowego ? oto rysy znamienne tego typu. Są typy chorych, którym taki psychoterapeuta jest koniecznie potrzebny. Muszą oni widzieć, że dużo się dookoła nich dzieje i robi, i dopiero w atmosferze takiej polipragmazji czują zdrowienie.
Typ lekarza wnosząc e*g o w stosunku do chorego ciepło uczuciowe odgrywa doniosłą rolę w psychoterapii. Chory czuje tu szczere i głębokie zainteresowanie lekarza i to podnosi go na duchu i wlewa weń zaufanie. Jeśli uczuciowość lekarza nie posuwa się aż do pewnej wyłączności, co raczej szkodzi niż pomaga w oddziaływaniu psychoterapeutycznym, to ten typ lekarza może zbawiennie wpływać na chorych. Chodzi tu raczej o to, aby stosunek lekarza do chorego był w ogóle podbarwiony afektywnie. Typ ten cieszy się powodzeniem w sanatoriach dla nerwowo chorych.
Spokrewniony z tym typem uczuciowym jest ideowiec fanatyk. Porwany afektami wiąże on swe życie z jakąś wielką ideą, której służy całym swym uzdolnieniem, więcej dając z siebie fanatyzmu i entuzjazmu niż równowagi, krytyki i zmysłu empirycznego. Typy te ciążą nierzadko do sekciarstwa. Powodzenie ich bywa olbrzymie, zwłaszcza gdy natrafią na środowisko skłonne do mistycyzmu. Niektórzy zaliczają do tego typu pierwszych ?męczenników” hipnoterapii. Stosunek do życia i do chorych niewiele się zmienia, jeśli rolę afektów zajmie u takiego lekarza doktrynerstwo. Psychoterapeuta tego typu usiłuje wówczas w ciągu całego życia naginać rzeczywistość do swoich abstrakcji. Chorzy porwani przez takich doktrynerów, sami na równi z nimi stają się wyznawcami ich doktryny, uprawiając z fanatyzmem czy to kręgarstwo, czy homeopatię, czy inną jakąś ideę. Wśród chorych pozbawionych krytycyzmu, łatwowiernych entuzjastów, skłonnych do poddawania się i narzucania samym sobie jakichś takich metodycznych dyscyplin, psychoterapeuci tego typu mają zapewnione powodzenie, oddziałując istotnie dobroczynnie na ich psychikę. Często w życiu trudno jest odróżnić fanatyzm i doktrynerstwo od świadomej szarlatanerii. Typy te w krajach kapitalistycznych, np. przed wojną w Niemczech lub obecnie w Stanach Zjednoczonych, święcą niebywałe triumfy. W krajach Demokracji Ludowej nie ma warunków dla rozkwitu doktrynerstwa i szarlatanerii. Typ ideowca-fanatyka nie powinien być jednak oceniany tylko ujemnie. Jeżeli właściwości charakterologiczne lekarza tego typu zwiążą się z ideą rozsądną i naukowo uzasadnioną, to osobowość psychoterapeuty może oddziaływać korzystnie nie tylko na jednostki, ale i na zbiorowość. Ideowcom-fanatykom ludzkość dużo zawdzięcza. W odpowiednich warunkach środowiskowych lekarze tego typu mogą wywierać potężny wpływ, porywając chorych swoimi własnymi uniesieniami.
Na czynnikach wprost odwrotnych opiera się działanie psychoterapeutyczne lekarza cynika i ironisty. Są chorzy, którzy z zetknięcia z takimi lekarzami wynoszą pewne korzyści zdrowotne, np. hipochondrycy. Nie potrzeba podkreślać, że cynizm i ironia to bardzo niebezpieczne narzędzia w oddziaływaniach międzyosobniczych. Użycie ich w psychoterapii może stanowić obosieczną broń, zdolną niejednego chorego pchnąć ku nihilizmowi leczniczemu. Trzeba się dobrze znać na ludziach, aby z powodzeniem użyć tej broni.
Tę galerię typów lekarskich można by wzbogacić o jeszcze kilka portretów. Chodzi tu raczej o poglądowe uświadomienie sobie zasady, iż wpływ psychoterapeutyczny zależy w wysokim stopniu od osobowości lekarza. Pod wpływem poglądów mechanistycznych z jednej strony i idealistycznego obskurantyzmu, tudzież znachorstwa z drugiej strony zrozumienie dla psychoterapii wśród lekarzy zanikło w dotkliwym stopniu. Lekarze często zatracają właściwości psychoterapeutyczne, tkwiące w ich osobowości. Proces zaniku myśli psychoterapeutycznej zauważyć też można nierzadko w medycynie klinicznej, gdzie przerost zainteresowań laboratoryjnych i specjalizacja, rozkawałkowująca chorego w myśl wirchowianizmu na poszczególne narządy, oddalają lekarza od ?całego” chorego i utrudniają w praktyce wytworzenie się swoistego stosunku międzypsychicznego, który powinien zachodzić między lekarzem i chorym, i który jest warunkiem oddziaływań psychoterapeutycznych. Badania osobowości lekarskich i refleksje nad własną osobowością, w której każdy może pogłębić strony sprzyjające sugestywnemu oddziaływaniu na chorych, są nieodzownym warunkiem psychoterapii. Od takich refleksji nad samym sobą musi się też zacząć praca każdego lekarza, który pragnie opanować metody psychoterapii.