ZNACZENIE PSYCHOLECZNICZE SZTUCZNEGO SNU

Nie omawiamy tutaj leczenia snem (narkoterapii), które ma zastosowanie w psychiatrii przy zwalczaniu stanów psychotycznych. Chodzi tutaj o sposoby sprowadzania snu zbliżonego do fizjologicznego, bez użycia środków narko­tycznych w ścisłym znaczeniu. Dwie metody zdobyły sobie wśród psychote­rapeutów uznanie, leczenie snem elektrycznym oraz wziewanie bezwodnika kwasu węglowego. Można by oczywiście dyskutować, czy uzyskany tymi spo­sobami sen można uważać za bardziej zbliżony do snu fizjologicznego, czy do narkozy. Zdaje się jednak, że raczej pierwsza możliwość przeważa. W każdym razie efekt leczniczy zawdzięcza się tu w wyższym stopniu czynnikowi psycholeczniczemu niż obiektywnemu działaniu prądu elektrycznego lub bezwod­nika kwasu węglowego czy azotu na tkankę mózgową. Osiągnięte tymi spo­sobami sztuczne uśpienie jest bardzo powierzchowne lub krótkotrwałe, dzięki czemu może być bez poważniejszych następstw dla zdrowia chorego wyko­rzystane w zwalczaniu bezsenności i wielu innych objawów czynnościowych.

Sen elektryczny (?e 1 e k t r o s e n”) nie ma nic wspólnego z tzw. elektronarkozą, za pomocą której próbowano leczyć stany psychotyczne. Elektronarkozę wywoływano specjalnym aparatem. Metoda ta okazała się w prak­tyce szkodliwa, a nawet niebezpieczna, dlatego niemal powszechnie wyszła z użycia. Natomiast leczenie snem elektrycznym polega na tym, że za pomocą odpowiedniego aparatu wywołuje się sen zbliżony do fizjologicznego, mający znaczenie lecznicze. Nowoczesny aparat do tego celu skonstruował Czech Ćernohorsky, a wypróbował go klinicznie Hadlik (1958). Jest to ?impulsator” prosty w obsłudze, nie zagrażający pacjentowi. Stosuje się przeciętnie prąd o częstotliwości 6/s. przy średnim natężeniu 0,5?2 mA. Elektrody ołowiane dodatnie przykłada się do gałek ocznych, elektrodę ujemną do tyłu głowy. Posiedzenie trwa ćwierć do jednej godziny lub dłużej. Aparat pozwala na równoczesne leczenie 4 chorych, przy czym każdy może otrzymywać indywi­dualną dawkę prądu. Na materiale Hadlika, gdzie chodziło o nerwice i stany reaktywne, m. in. przypadki z dokuczliwym świądem, 60% posiedzeń przebie­gało z uśnięciem w czasie przepływu prądu, dalszych 23% przebiegało z sen­nością i drzemką, wreszcie w 11% sen wystąpił po posiedzeniu. Zabieg okazał się bezskuteczny w 10% przypadków. Miarą grożącego przekroczenia dawki są świetlne zjawiska doznawane przez chorego, tzw. fosfeny. Pojawiają się one, gdy prąd osiągnie natężenie około 5 mA, przy czasie impulsu 0,2?0,5 milisekundy. Fosfeny są zjawiskiem niepożądanym, przeszkadzającym pacjen­towi w uśnięciu. Autor zapewnia, że uzyskał 86% wyleczeń; ponieważ jednak chodziło o przypadki nerwic i innych stanów reaktywnych, należy rozważyć rolę psychoterapii przy tego rodzaju zabiegach, co zresztą w niczym nie po­mniejsza wartości metody. Nie-mamy jeszcze własnych doświadczeń w tej dziedzinie.

Leczenie wziewaniem bezwodnika kwasu węglowego zapoczątkowane zostało w 1947 r. przez Medunę. Chodzi tu o krótkotrwałe uśpienie, czyli znieczulenie ogólne, które uzyskujemy podając choremu do wziewania za pomocą specjalnej aparatury dwutlenek węgla (COz). Używa się początkowo mieszanki 20% C02 i 80% 02, później mieszanki 30% C02 i 70% 02. Chory leży na wygodnej leżance na wznak ze szczelną maską na twarzy i wdycha głęboko gaz, przedostający się do maski ze zbiornika. Rozpoczyna­my od mieszanki 20%, którą chory wziewa przy pierwszym zabiegu 18?20 lazy. Utrata świadomości następuje zazwyczaj po 8?16 wdechach. Nie ma przy tym żadnych przykrych doznań. Jeżeli po 20 wdechach nie nastąpi utrata świadomości, dodajemy następnego dnia 3?5 dalszych wdechów. Jeżeli i ta dawka okaże się słaba, przechodzimy na mieszankę 30% i ustalamy empirycz­nie najmniejszą liczbę wdechów, zdolną sprowadzić uśpienie. Dawki tej w dal­szym leczeniu nie ma potrzeby podnosić. Czasem zachodzi konieczność osiąg­nięcia liczby 40 wdechów, chociaż przeważnie wystarczy znacznie niższa dawka. Po ustaleniu właściwej dawki zabiegi ponawia się co drugi lub co trzeci dzień. Są jednak zwolennicy codziennych zabiegów. Jeden zabieg trwa przeciętnie 2 minuty, po czym stan uśpienia przechodzi w zwykły sen, z którego szybko następuje przebudzenie. Zwykle po 5?10 minutach chorzy powracają do stanu prawidłowego i czują się zupełnie rześko, tak iż mogą niezwłocznie udać się do swych zwykłych zajęć. Dlatego zabiegi tego typu można wykonywać ambu­latoryjnie. Leczenie świeżych przypadków wymaga około 30 zabiegów. W przy­padkach zastarzałych przekraczamy znacznie tę liczbę.

Z dotychczasowych doświadczeń wynika ponad wszelką wątpliwość, że me­toda ta jest bezskuteczna w psychozach oraz w nerwicy natręctw. Natomiast stan chorych z innymi psychonerwicami poprawia się bardzo dobrze. Autorzy amerykańscy (Meduna, Jackman i Schorr) starają się prowadzić leczenie w ten sposób, aby wyłączyć wszelki wpływ psycholeczniczy, nie obiecują więc cho­remu poprawy ani przed rozpoczęciem leczenia, ani w jego przebiegu i w ogóle unikają wszelkich oddziaływań sugestywnych. Rzecz prosta, iż czynnik sugestii naprawdę nie da się usunąć i mimo wszystko czynnik ten odgrywa ogromną rolę. Same zabiegi mogą mieć jednak pewien wpływ bezpośredni na tkankę nerwową. Meduna zauważył cztery fazy fizjologicznego działania dwutlenku węgla na układ nerwowy ośrodkowy:

  1. Pobudzenie podkorowe pojawia się już po pierwszym lub po drugim wdechu jako wzmożenie tempa oddychania i czynności serca oraz wzrost ciśnienia krwi, rozszerzenie źrenic, zarumienienie twarzy, pot ? naj­pierw lepki, potem płynny. Faza ta trwa zazwyczaj w ciągu 6?12 wdechów.
  2. Okres uśpienia, który trwa od 6 do 20 lub do 30 wdechów. Gibbs stwierdził w tej fazie fale EEG wolne, 3?4 na sekundę, jest to więc okres przepojenia dwutlenkiem węgla kory mózgowej.
  3. Pobudzenie psychoruchowe i psychosensoryczne pojawia się po 20?40 wdechach i jest również pochodzenia podkorowego. Przejawy tego pobudzenia bywają różne i polegają na wyładowaniach afektywnych. U różnych chorych różnie to wygląda, zależnie od cech ich osobo­wości. Przeżycia te nie są już objęte niepamięcią i chory może je potem opisać.
  4. Objawy pozapiramidowe, inne zjawiska ruchowe i napady padaczkowate pochodzenia podkorowego. Po­budzenie pozapiramidowe może się czasem zjawić już po 20 wdechu, a więc jeszcze w III okresie. Z zasady jednak faza ta występuje dopiero po 30 wde­chach. Pierwsze objawy polegają na lekkim drżeniu, tężyczkowych skurczach rąk, później twarzy lub tułowia, -ruchach atetoidalnych i balizmie. Później po­jawia się wzmożone napięcie najpierw mięśni zginaczy, następnie prostowni­ków, wreszcie objaw Babińskiego lub trwałe ustawienie palucha w pozycji Babińskiego. Jeżeli wziewanie dwutlenku węgla stosujemy w dalszym ciągu, możemy doprowadzić do objawów odmóżdżenia, mianowicie zesztywnienia i napadów padaczkowatych. Różnią się one od napadów korowych, a ich war­tość lecznicza jest nikła. Nie pojawiają się one poniżej 60?100 wdechów 30% mieszanki lub 16?22 wdechów 100% dwutlenku węgla. Wziewanie 100% dwu­tlenku węgla jest bardzo niebezpieczne. Natomiast z badań Rosemana wynika, że stosowanie nawet wysokoprocentowych ? do 75% ? mieszanek dwutlenku węgla nie prowadzi do organicznych uszkodzeń tkanki nerwowej. Mianowicie można doprowadzić do zaniku aktywności elektrycznej na przeciąg jednej go­dziny, po czym następuje powrót do stanu prawidłowego bez jakichkolwiek złych następstw. W przebiegu leczenia staramy się nie doprowadzić do wystą­pienia objawów IV fazy.

 

Istotnie leczenie wziewaniem dwutlenku węgla zdaje się nie przedstawiać najmniejszych niebezpieczeństw. Nie grożą tu żadne chirurgiczne powikłania, nie dochodzi do przygryzienia języka ani do mimowolnego oddania moczu lub kału. Za przeciwwskazania uważa się otwartą gruźlicę płuc, nadciśnienie tętni­cze i organiczne choroby serca. Meduna doniósł później (1950) o przypadku podskórnych wylewów krwawych u przewlekłego alkoholika, powikłanie to zresztą łatwo ustąpiło. Jackman i Schorr (1952) stosowali w pewnym przy­padku zastarzałej nerwicy 300 wziewań bez jakichkolwiek powikłań. Donie­siono też później o rzadko zdarzających się przypadkach moczenia mimowol­nego i napadów padaczkowych, które okazały się bez wyjątku powikłaniem samorzutnie przemijającym. W Polsce pierwszy stosował tę metodę Zającz­kowski i poczynił z nią pomyślne doświadczenia. W szczególności nie grozi asfiksja, gdyż, jak wykazali Leake i Waters (1929), objawy anoksemiczne po­jawiają się dopiero w stężeniach dwutlenku węgla powyżej 80%. Co do spo­sobu działania metody zdania w piśmiennictwie są podzielone. Nie wyszło się dotąd poza hipotezy.

Wyniki leczenia przedstawiają się czworako, przy czym, jak wspomniałem, tylko psychonerwice nadają się do leczenia i to z wyjątkiem nerwicy natręctw. I tak:

  1. U niektórych chorych po prostu zmniejszają się i stopniowo znikają obja­wy. Ogólnie podkreśla się, że złagodzeniu ulegają objawy nadmiernego na­pięcia życia afektywnego. Do wyleczenia trzeba w tej grupie 40?100 zabiegów.
  2. W grupie tej dochodzi do poprawy wśród dramatycznego ?odreagowa­nia” afektywnego w okresie powracającego sensorium. Dochodzi tu do po­budzenia psychoruchowego i wyładowania wzruszeń, związanych z sytuacją reaktywną i urazami psychicznymi. W miarę postępowania poprawy objawy podniecenia łagodnieją. We wspomnieniach chorego przeżycia te mogą ulec niepamięci zupełnej lub częściowej.
  3. ?Odreagowanie pośrednie” ma polegać na tym, że chory w okresie po­wracającej świadomości nie przeżywa powtórnie sytuacji reaktywnej i urazów psychicznych, lecz wyładowuje swoje afekty w marzeniach sennych przeraża­jącej treści. Byłby to jakby stan onejroidalny, pozostawiający wspomnienia przeżytego marzenia sennego.
  4. W grupie tej może następować wyładowanie afektywne lub nie, mogą też być marzenia senne albo może ich nie być, natomiast w przebiegu leczenia stopniowo, w miarę następującej poprawy, chory zaczyna sobie uświadamiać związek zachodzący między objawami chorobowymi a dawną lub aktualną sytuacją reaktywną. W przypadkach tych zachodzi konieczność stosowania 70?120 zabiegów.

Z dotychczasowych doświadczeń zdaje się wynikać, że nawet w zastarzałych przypadkach psychonerwic można osiągnąć dość trwałe wyniki. Dobre wyniki osiąga się przy nerwicach lękowych, dochodzi do zrównoważenia w przypad­kach rozstroju neurastenicznego, łagodnieją depresje reaktywne. Najwięcej nawrotów bywa w neurastenii, jeśli chory powraca do szkodliwych warunków chorobotwórczych.

Spośród odmian leczenia inhalacyjnego zwrócić trzeba uwagę na próby sto­sowania zamiast bezwodnika kwasu węglowego mieszanki azotowo-tlenowej, równie nieszkodliwej dla ustroju żywego. Na przeszkodzie rozpowszechnieniu sposobów inhalacyjnych w naszym kraju stoi do pewnego stopnia brak specjal­nej aparatury, która zapewnia należytą proporcję wziewanych gazów.

Ostatnio zwraca się jednak coraz częściej uwagę na fakt, że skuteczność sposobów wziewnych sprowadza się zasadniczo do psychoterapii. Zabiegi te są bowiem potężnym sposobem oddziaływania za pomocą sugestii ukrytej. Nic też dziwnego, że metody te nie mają powodzenia w zastosowaniu do psychoz, z wyjątkiem psychoz reaktywnych.