ANOMALIE CHARAKTERU WRODZONE I NABYTE

Nie będę tu omawiał sporów toczących się od dawna na temat psychopatii. Narosło olbrzymie piśmiennictwo. Jest ono w dużej mierze przestarzałe. Psycho­logiczne opisy typów i ich na takichże sprawdzianach oparte układy klasyfika­cyjne są w świetle nowych badań klinicznych bez większej wartości. Okazało się z badań klinicznych, przeprowadzonych głównie w Klinice Chorób Psychicznych w Gdańsku, że obraz kliniczny psychopatii może powstać na skutek zmian orga­nicznych mózgu różnej etiologii. Konstytucyjnie uwarunkowane wady charak­teru stały się raczej rzadkością. W istnienie ich wierzą już tylko badacze, którzy nie mają technicznej możności dokonania w przypadkach psychopatii od­powiednich badań klinicznych z pneumoencefalografią na czele. Podobne nie­prawidłowości charakteru powstać mogą na skutek oddziaływań środowisko­wych, np. demoralizacji środowiskowej. Ta ostatnia możliwość zachodzi w przy­padkach tzw. socjopatii.

Do tych rozważań dochodzi okoliczność nie dla wszystkich jeszcze zrozumiała, że wprawdzie ze stanowiska klinicznego potrafimy dzisiaj dość dokładnie po­rozdzielać anomalie charakteru według czynników etiologicznych, które je wy­wołały, a natomiast ze stanowiska społecznego bywa to wręcz niemożliwe, po­nieważ czynniki etiologiczne przeplatają się wzajemnie w ciągu życia osobni­ka. W ostateczności mamy przed sobą zawsze produkt końcowy, który jest wypadkową. Wyobraźmy sobie osobnika, który doznał w życiu płodowym lub w czasie porodu uszkodzenia mózgu. Wynikła stąd encefalopatia usposabia go do zapadania na różne szkodliwości, stanowi locum minoris resistenliae. Może się więc zdarzyć, że ów wcześnie uszkodzony mózg dozna w przebiegu jakiejś dziecięcej chc oby zakaźnej dalszego uszkodzenia w znaczeniu odczynu przyza- kaźnego (encephalitis parairilectiosa). Następstwem tego podwójnego uszkodze­nia mózgu mogą być zaburzenia charakteru (characteropathia), które narażają osobnika z kolei na dalsze niebezpieczeństwa wskutek złych skłonności: na urazy czaszki w bójkach, na zatruwanie mniej wartościowego mózgu alkoholem i innymi używkami, na szkodliwości wynikające z nie uregulowanego trybu życia itd. Gdy w końcu po wielu latach gromadzenia się tych różnych czynni­ków etiologicznych osobnik staje przed nami, mamy ogromne trudności w usta­leniu hierarchii kolejnych uszkodzeń mózgu, które stanowią jeden zbiorowy łańcuch zależnych od siebie wzajemnie przyczyn i skutków. Do tego wszystkie­go dochodzi zrozumiała w tych warunkach demoralizacja środowiskowa. Gdy­byśmy chcieli ze stanowiska klinicznego orzec, czy w przypadku tym zachodzi psychopatia, czy charakteropatia, czy socjopatia, bylibyśmy w kłopocie: za­chodzi bowiem wszystko naraz. Początkowo osobnik ten był ? sit venia ver- bo -? psychopatą, gdyż przyszedł na świat z gotowymi dyspozycjami jako encefalopata. Gdybyśmy tych pierwszych przyczyn nie potrafili dowieść, to i tak okrzyknięto by go psychopatą konstytucyjnym, a może nawet dziedzicznym, gdyby było coś wiadomo np. o nadużyciach in Bacho rodziców lub o złym cha­rakterze przodków. Psychopata ten wkrótce potem stał się charakteropatą, gdy na mózg jego spadły urazy i intoksykacja alkoholowa, a jeszcze wcześniej czynnik przyzakaźny. Niespołeczne skłonności ofiary tych wszystkich szkodli­wości doprowadziły z kolei do wtórnej demoralizacji środowiskowej, czyli do socjopatii. Jeden i ten sam osobnik może więc być równocześnie psychopatą, charakteropatą i socjopatą.

Analiza genetyczna przypadku ma ogromne znaczenie teoretyczno-naukowe dla klinicystów. Ale dla pedagogów i psychoterapeutów ma częstokroć znacze­nie mniejsze, obchodzi ich bowiem osobnik w ostatecznym okresie swojego rozwoju. Czy takie, czy inne były przyczyny powstania wad charakteru, pro­blem społeczno-wychowawczy jest zawsze jeden i ten sam. Również leczenie, które sprowadza się zasadniczo do metod psychagogicznych, niewiele się różni. Jedyna może różnica będzie dotyczyła rokowania. Właśnie badania kliniczne są tu w niezastąpionym stopniu przydatne. W przypadkach metodami psycho­logicznymi rozpoznanej psychopatii badania kliniczne rzucają nagle zupełnie odmienne światło na przyczyny złych skłonności i niespołecznego postępowa­nia. Może wyjść na jaw ? a zdarza się to tym częściej, im dokładniejsze ba­dania kliniczne przeprowadzamy ? właściwa przyczyna organiczna zaburzeń zachowania się osobnika. W rzadszych przypadkach, np. wykrytego wcześnie guza mózgu, wchodzi w rachubę leczenie neurochirurgiczne. Gdy pneumo- i elektroencefalografia wykryją tło padaczkowe, właściwe leczenie może spro­wadzić poprawę. W opisanym przez Sulestrowską (1958), a przytoczonym przeze mnie w ?Psychiatrii klinicznej” (1960) przypadku ciężkiej charakteropatii na tle zespołu Sturge-Webera dokonał Prof. dr Lucjan Stępień z inicjatywy kole­gów ze szpitala w Świeciu nad Wisłą resekcji części skroniowo-czołowej móz­gu zawierającej sploty naczyniaka. Cechy charakteropatyczne ? jak ręką od­jął. Dziewczynkę, która dotąd była zmorą Oddziału Psychiatrii Dziecięcej, po­kazywano dnia 1 grudnia 1962 r. na posiedzeniu naukowym Oddziału Gdańsko- -Bydgoskiego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego jako łagodną, dobrą, pracowitą istotę, wykazującą wprawdzie pewne cechy zespołu czołowego (syndroma convexoirontale), ale pozbawioną cech charakteropatycznych. Prze­ważnie jednak podłoże charakteropatii jest innej natury; może chodzić o zmia­ny zanikowo-zwyrodnieniowe kory mózgowej, istoty białej, układu komoro­wego itd., w których nie ma mowy o radykalnym leczeniu metodami klinicz­nymi. Przeprowadzone badania mają jednak doniosłe znaczenie prognostyczne. Rokowanie bywa tym gorsze, im bardziej organiczna przyczyna charakteropatii przeważa nad wtórną demoralizacją środowiskową. W przypadkach tych pe­dagogowie i pedologowie mogą być optymistami ? klinicysta zachowa rezer­wę rokowniczą.

Praktycznie największe znaczenie mają przypadki, w których nie ma mowy o radykalnym leczeniu. Podłożem cech charakteropatycznych mogą być anato­micznie nieznaczne, lecz w skutkach doniosłe zmiany w mózgu. W przypadkach psychopatii ma ich nie być, w każdym razie przy dzisiejszej sprawności techniczno-diagnostycznej są niewykrywalne. Przypadków tych jest bardzo dużo. Gdy w przyszłości usprawni się sposób przychodzenia na świat, nie będzie urazów porodowych, które zdają się być najczęstszą przyczyną charakteropa­tii. Spadnie również znacznie liczba ofiar uszkodzenia mózgu przez czynniki infekcyjno-toksyczne, działające w czasie życia płodowego i w życiu pozapłodowym. W obecnych warunkach wciąż jeszcze liczba dzieci charakteropatycz­nych jest ogromna. Nawet ciężkie przypadki poddają się wpływom psychagogicznym, chociaż równie łatwo ulegają demoralizacji środowiskowej. Ta ostat­nia nabrała na całym świecie charakteru klęski społecznej. Jej miarą jest niebywały wzrost przestępczości nieletnich.