ZAPOBIEGANIE SAMOBÓJSTWOM I ZAMACHOM SAMOBÓJCZYM
Nie jest to zagadnienie tylko psychiatryczne, chociaż psychiatrzy z natury swej specjalności najbliżej się stykają z większością ludzi, którzy albo noszą się z myślami i zamiarami samobójczymi, albo desperackiego takiego czynu już dokonali.
Ze starych statystyk wiadomo, że około 8% chorych z depresją endogenną kończyło śmiercią samobójczą. Odsetek ten obecnie chyba niewiele się obniżył. Tłumaczy się to tym, że chorzy w stanie depresji endogennej nie demonstrują swoich zamiarów, przeważnie ukrywają je przed otoczeniem i starają się je zaskoczyć niespodzianą decyzją.
Mimo że lecznictwo psychiatryczne rozporządza dzisiaj doskonałymi lekami, które potrafią niemal każdy przypadek depresji endogennej opanować, to jednak przed zrozpaczonym chorym piętrzy się wciąż jeszcze dużo przeszkód na drodze do właściwego leczenia. Pierwszą przeszkodą zdaje się być wymieniony wyżej czynnik dysymulacji. Na drugim miejscu postawić trzeba znowu bardzo słabą znajomość diagnostyki psychiatrycznej wśród ogółu lekarzy. Nie potrafią oni częstokroć nawet w rozpoznawczo jasnym przypadku rozpoznać depresji endogennej i w ślad za tym ochronić chorego przed urzeczywistnieniem zamiarów samobójczych. Wspomniany wyżej odsetek samobójstw obliczono w okresie, gdy za depresję endogenną uważano tylko przypadki ciężkie, które siłą rzeczy trafiały do szpitali psychiatrycznych lub przychodni psychiatrycznych. Dzisiaj wiemy, że depresja endogenna bardzo często kryje się pod postacią dolegliwości neurasteniczno-hipochondrycznych, a nawet histerycznych. Trzeba mieć duże doświadczenie psychiatryczne, aby przypadki te przeniknąć rozpoznawczo i w porę wkroczyć zapobiegawczo i leczniczo. W swej pracy diagnostycznej interniści chyba tylko wyjątkowo myślą o możliwości depresji endogennej, mimo że jest to jedno z najczęstszych cierpień trapiących ludzkość.
Na drugim miejscu wśród przyczyn usiłowanych i dokonanych samobójstw stawia się powszechnie alkoholizm i inne nałogi. Ze względu na przewlekły charakter tych spraw jeszcze trudniej jest dojrzeć pośredni związek przyczynowy między tym rozpowszechnionym nałogiem i jego tragicznym epilogiem. Zagadnienia kliniczne w przypadkach alkoholizmu są bardziej złożone, niż by się mogło wydawać. Pod obrazem alkoholizmu kryć się mogą przeróżne sprawy chorobowe i życiowe. Wspomniane wyżej depresje endogenne bardzo często przyoblekają się w postać opilstwa okresowego. Bieg rzeczy bywa zazwyczaj taki, że początkowo chory w okresie depresji zalewa alkoholem robaka. Po wielu latach jednak okresowość ta może się zatrzeć, gdy długotrwałe zatrucie napojami wyskokowymi doprowadzi wtórnie do powstania nałogu lub zmian psy- choorganicznych. To samo dotyczy wielu przypadków schizofrenii, które również mogą być skryte pod obrazem alkoholizmu. Czasem jednak niespodziane samobójstwa z nie znanych przyczyn wynikały z nie rozpoznanej w porę symptomatologii schizofrenicznej.
To samo można powiedzieć o przypadkach ze zmianami organicznymi w mózgu. Ileż to razy stwierdzamy grube zmiany organiczne w mózgu u ludzi, którzy uchodzili tylko za alkoholików. W przypadkach tych często nie potrafimy powiedzieć, czy stwierdzone zmiany psychoorganiczne są przyczyną czy skutkiem. Nie robi się u alkoholików nałogowych bez ważnej przyczyny pneumoencefalografii i innych badań klinicznych, dlatego też nie wie się, czy stwierdzone po latach upijania się objawy zespołu psychoorganicznego są następstwem przewlekłego zatrucia tkanki mózgowej, czy też miały miejsce z innych przyczyn już bardzo dawno i one to osłabiły kiedyś uczuciowość wyższą oraz hamulce rozumowe i popchnęły człowieka do uległości wobec nałogu. A na
początku tego łańcucha przyczyn i skutków mogły leżeć sprawy etiologicznie różne i czasowo różne, począwszy nawet od genopatii, a skończywszy na urazach mózgu i innych szkodliwościach ostatniej daty. Tylko psychiatra uwzględniający anamnestycznie całe sploty wydarzeń biograficznych potrafi rozwikłać po wielu latach tajemnicę tragicznego epilogu, jakim jest zamach samobójczy.
Dlatego też na czele akcji zapobiegawczej musi stać psychiatra, choćby miał być tylko wykonawcą idei zapoczątkowanej przez czynnik społeczny. Ruch ten może mieć różne formy organizacyjne zależnie od warunków środowiskowych. W Anglii pastor Chad Warah zorganizował z pomocą ludzi dobrej woli poradnictwo telefoniczne. Ludzie zrozpaczeni, którzy nie widzą innego wyjścia z trudności życiowych jak tylko śmierć samobójczą, mogą o każdej porze dnia i nocy zwracać się telefonicznie o pomoc moralną. Konsultacji udzielają pełniący dobrowolną służbę przy telefonie ludzie dobrej woli. Zależnie od przypadku, w razie podejrzenia, że zamiary samobójcze są wynikiem psychozy, konsultant kieruje desperata dyskretnie do psychiatry. W wielu przypadkach jednak, gdy przyczyna leży w konfliktach życiowych, wystarczy czasem rozmowa z życzliwym i znającym życie doradcą, aby zamiary samobójcze się rozwiały. Poradnictwo lego typu powstało już w wielu krajach na wielką skalę i może się poszczycić dużym powodzeniem.
W naszym kraju, wśród zrozumiałych na początku trudności, powstały w kilku wielkich miastach tzw. telefony zaufania. We Wrocławiu organizacją tego typu zajęła się Klinika Psychiatryczna z pomocą Pogotowia Ratunkowego (Bukowczyk i in., 1968). Miarą powodzenia może być fakt, że w okresie niewiele przekraczającym pół roku udzielono telefonicznie 1712 samych tylko porad psychiatrycznych, nie licząc ogólno- lekarskich i społecznych, w tym duży odsetek porad dotyczących alkoholizmu. Porady takie przeważnie i z natury rzeczy mają charakter psychoprofilaktyczny i psychoterapeutyczny. Warunkiem powodzenia jest propagandowe upowszechnienie telefonu zaufania. Numer telefonu musi być łatwy do zapamiętania, np. w Gdańsku 31-00-00. Telefon zaufania zorganizowano tu z inicjatywy prof. Kielanowskiego z pomocą Czerwonego Krzyża.